Konserwatyzm w teorii i praktyce

Poglądy konserwatywne w teorii jak to zwykle bywa są bardzo piękne. W skrócie mamy w niej podkreślenie związku człowieka ze społeczeństwem, ewolucyjne (zamiast rewolucyjnych) zmiany społeczne. Konserwatyści często zarzucają środowiskom LGBT, że ich żądania niszczą wypracowane przez wiele lat wartości takie jak m.in. rodzina. Czy te piękne teorie znajdują odzwierciedlenie w praktyce? Czy rzeczywiście konserwatyzm nie blokuje postępu? Czy rzeczywiście postulowane przez środowiska LGBT zmiany są jakimkolwiek zagrożeniem? O tym warto rozmawiać.

Praktyka wygląda mianowicie tak, że ze strony konserwatystów padają zdania mniej więcej takie. „Postępujecie niekonsekwentnie. Cały czas podkreślacie swoją inność (ubiorem, zachowaniem itp) a jednocześnie próbujecie wmówić wszystkim, że jesteście tacy sami i należą się wam takie same prawa”. Autorzy tych wypowiedzi mylą inność z równością wobec prawa. Każdy człowiek jest inny i tylko z tego powodu, że taki jest nie można odmówić mu żadnej części praw dostępnych innym. Autorzy podnoszący tego typu argumenty najwidoczniej nie zrozumieli (a pewnie nawet nie próbowali zrozumieć) idei „każdy inny – wszyscy równi”. Zdają się też zapominać, że równość wobec prawa znana jest już co najmniej od czasów starożytnych. Jak powiada prawo rzymskie: „Quod ad ius naturalre attinet, omnes homines æquales sunt” (Zgodnie z prawem naturalnym wszyscy ludzie są równi).

Popatrzmy na historię wyzwolenia ludności afroamerykańskiej. Była ewolucyjna czy rewolucyjna? Była postępem czy uwstecznieniem? Nie przypominam sobie by niewolnicy w USA stawali się jakimiś „częściowymi niewolnikami”, niewolnikami na pół etatu, a dopiero potem ludźmi wolnymi. Istnieją zmiany wymagające pewnych etapów ale istnieją też i takie, których po prostu na etapy podzielić się nie da. Pokonywanie przepaści metodą małych kroków jest tyleż fantastyczne co nieracjonalne. Prawo zmienia się uchwalając akty normatywne co samo w sobie jest zawsze większym lub mniejszym skokiem. Przy zmienianiu prawa nie ma miejsca na fuzzy logic. Nie może być tak, że w 30% stosujemy nowe prawo a w 70% stare. Rzeczywistość prawna jest zawsze dyskretna a nie ciągła.

Co jeszcze mówią konserwatyści. Mówią m.in. „że są granice tolerancji”, „że geje nie mogą się aż tak bardzo obnosić ze swą orientacją”. No dobrze jeśli są granice to gdzie? To w sumie oczywiste pytanie ale jakoś konserwatyści nie kwapią się z odpowiedzią na nie. Nie potrafią też udzielić odpowiedzi na pytanie o to co ma się stać gdy dana jednostka przekroczy ustalone przez nich granice? Kara śmierci? Banicja?

Przypuśćmy, że akceptujemy status quo tak jak to zwykli konserwatyści czynić i tą wytyczną kierujemy się w zakresie kreowania norm moralnych i prawnych. To podejście zyskuje wielu zwolenników ponieważ wiele osób boi się zmian. Gdyby jednak zastosować to samo kryterium do sufrażystek to ich działanie było właśnie przekroczeniem istniejących norm moralnych i dążeniem do zmian norm prawnych. Te zmiany z punktu widzenia osób żyjących w tamtych czasach musiały być szokującym ciosem w tradycyjne wartości i działaniem wbrew niemałej części ówczesnego społeczeństwa. Były to też działania podkreślające wartość wolności jednostki w opozycji do rygorów nakładanych na kobiety przez społeczeństwo. Ruch sufrażystek był w pełni antykonserwatywny. Dziś oceniamy go zdecydowanie pozytywnie jako zdrowy postęp i nawet wśród konserwatystów trudno znaleźć krytyków tego ruchu.

Więź jednostki ze społeczeństwem postulowana i podkreślana przez konserwatystów w istocie rzeczy jest niczym innym niż zniewoleniem. Jest to bowiem nakładanie na jednostkę rygorów większych niż wynikają z nienaruszalności wolności drugiego człowieka i naturalnych konsekwencji z korzystania z wolności. Gej w ramach swej wolności może pokazać się jako gej i niczyjej wolności to nie narusza. Decydując się na ujawnienie swej orientacji ma świadomość uprzedzeń tkwiących w części ludzi. To wszystko. To jedyne ograniczenia jakie mogą istnieć nie naruszając jego wolności. Każda nierówność wobec prawa (np. zwolnienie z pracy, pozbawienie części praw, ograniczanie prawa do swobodnej wypowiedzi) są nieuzasadnionymi represjami ze strony społeczeństwa. Te represje zwą się dyskryminacją. Wolność od dyskryminacji to jedyna rzecz jakiej domagają się grupy nią dotknięte.

Konserwatyści w swych poglądach zdają się mówić: „tak to dyskryminacja ale tak było od wieków i było dobrze”. No właśnie rzecz w tym, że wcale nie było dobrze, podczas gdy dobrze być może. Trzeba tylko przełamać strach przed tym co nowe i rozważnie budować kolejne szczeble postępu.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Em... Dużo mądrych słów, ale mój prosty umysł chyba ogarnął o co chodzi. Tutaj pojawia się pierwszy problem. Rozumiem, że blog ma być opiniotwórczy. Jednak wpis autora jest skonstruowany odpychająco. Męką było dla mnie przebrnięcie przez tekst.
Zaś drugi problem to deklarowana na wstępie obiektywność. Autor nic nie napisał o tym, czemu konserwatyzm miałby być dobry. Poświęcił swój czas na sprzeczności i luki w logice, starając się jednocześnie udowodnić, że konserwatyści w rzeczywistości mają zapędy despotyczne. Gdzie tutaj obiektywizm? A to dopiero pierwszy tekst.

Homopedia pisze...

Zasadą homopedii jest obiektywne przedstawianie faktów (i tylko faktów) popartych wiarygodnymi źródłami. Niniejszy blog służy prezentacji poglądów twórców Homopedii. Na tym właśnie polega różnica między Homopedią a jej blogiem i różnica ta została wyraźnie w pierwszym wpisie zaznaczona.

Obiektywizm ponadto nie polega na tym by pochwalić każdy pogląd i każdą koncepcję. Jeśli coś jest obiektywnie złe to trudno pisać, że jest dobre. Prawda nie leży po środku. Ona leży tam gdzie leży. Trudno spodziewać się, że poglądy homofobiczne i dyskryminujące znajdą akceptację na tym blogu. Tak samo nie będziemy pochwalać nazizmu, faszyzmu, segregacji rasowej i niewolnictwa uznając je za obiektywnie złe.

Retoryka konserwatywna działa na szkodę społeczności LGBT a w szerszym kontekście na szkodę całego społeczeństwa. Logiczna argumentacja przedstawiona w powyższym wpisie miała na celu skłonienie do podjęcia refleksji na temat wolności jednostki w kontekście społecznym.

Antyhomofob pisze...

Myślę, że warto byłoby zwrócić uwagę na to aby nie utożsamiać konserwatyzmu z patriotyzmem. Osoby dotknięte konserwatyzmem często próbują krytykę konserwatyzmu opisywać jako atak na patriotyzm. A przecież można być postępowym patriotą i chcieć słusznych reform potrzebnych ojczyźnie.

Anonimowy pisze...

No faktycznie. Wcześniej pobieżnie przeleciał wzrokiem. Mój błąd.
Jednak wciąż język autora jest ciężki.

Prześlij komentarz