Dziś pobawimy się konstytucją i logiką.
Art. 18.
Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.
Co ten artykuł tak naprawdę oznacza? Nie jest to pytanie o to co usilnie tłucze się ludziom we wszelakich mediach tylko o rzeczywistą analizę treści tego artykułu. Nie jest to też pytanie o intencję ustawodawcy tylko o to jaka treść w tych kilku słowach została zapisana.
To jedno zdanie niesie dwie istotne informacje. Pierwsza istotna informacja to to jak jest w nim rozumiana instytucja małżeństwa. Druga istotna informacja to to, że instytucja ta podlega „ochronie i opiece” ze strony naszej umiłowanej ojczyzny. Jak dotąd nie odkrywamy niczego nowego. Prawda? Analizujmy więc dalej.
Zastanówmy się nad sensem stwierdzenia, że coś znajduje się pod „ochroną i opieką”. Możemy równoważnie stwierdzić, że jeśli coś jest małżeństwem to podlega „opiece i ochronie”. Mamy więc implikację. Powstaje przy tej okazji pytanie. Czy implikacja w drugą stronę zachodzi? Czy jeśli coś podlega „opiece i ochronie” to czy musi być małżeństwem? Oczywiście nie. Można wskazać wiele innych instytucji objętych ochroną i opieką. Wiele dóbr objętych „ochroną” wymienia sama konstytucja choć możemy domniemywać, że nie wszystkie one są tam zapisane.
Nie tylko więc małżeństwa mogą potencjalnie korzystać z „opieki i ochrony”. Doprecyzujmy jeszcze. Nie tylko małżeństwa rozumiane jako związek kobiety i mężczyzny mogą potencjalnie korzystać z „opieki i ochrony”. Postawmy wreszcie śmiałe pytanie. Jeśli nie tylko takie to jakie jeszcze? Mogą to być związki mężczyzny i mężczyzny lub kobiety i kobiety.
Zaraz zaraz. Jak to? Przecież na zdrowy chłopski rozum jeszcze przed chwilą wydawało się, że ten zapis miał wykluczać małżeństwa jednopłciowe. Prawda? Nieprawda. Tak zredagowane zdanie jak zapisano w konstytucji oznacza jedynie, że w obecnym porządku prawnym, obecnie rozumiane małżeństwa są chronione i otaczane opieką. Zdanie to nic nie mówi o tym jak Rzeczpospolita potraktuje inaczej rozumiane małżeństwa. Być może będzie się nimi opiekować i chronić je, a być może nie. Tę sprawę ustawodawca (świadomie lub nie) pozostawił otwartą. Tadaaaa.
Ktoś powie, że na siłę próbuję szukać dziury w całym i że w ten sposób interpretować tego nie można. Ja zaś powiem więcej. Jeśliby ustawodawcy rzeczywiście zależało na wykluczeniu istnienia małżeństw jednopłciowych to artykuł ten wyglądałby tak:
Małżeństwo jest wyłącznie związkiem kobiety z mężczyzną i tylko takie związki podlegają opiece i ochronie Rzeczypospolitej.
Gdyby cytowany artykuł konstytucji tak brzmiał to rzeczywiście znaczenie takiego zapisu byłoby zgodne z powszechnie obecnie przyjmowaną, intuicyjną wykładnią istniejącego artykułu.
Oczywiście można byłoby rzecz ująć jeszcze precyzyjniej. Na przykład tak:
- Małżeństwo jest wyłącznie związkiem kobiety i mężczyzny.
- Małżeństwo podlega opiece i ochronie Rzeczypospolitej.
- Szczegóły dotyczące sposobu zawarcia i rozwiązania małżeństwa a także zakresu opieki i ochrony określają ustawy.
Gdyby zapis w konstytucji miał jedno z powyższych brzmień to nie byłoby wątpliwości, że po pierwsze nie można inaczej rozumieć instytucji małżeństwa a po drugie związki inaczej rozumiane nie mogłyby liczyć na „opiekę i ochronę”.
Czy już jest różowo? Jeszcze nie. Na razie wiemy tyle, że ktoś tak zredagował zapis konstytucji. Nie wiemy jaka będzie wola ustawodawcy w zakresie objęcia ochroną prawną związków jednopłciowych. Nie wiemy czy trybunał konstytucyjny orzekając o zgodności z konstytucją konkretnych ustaw będzie się kierował interpretacją taką jak powyżej czy też weźmie pod uwagę domniemane intencje legislatury. Do małżeństw jednopłciowych droga jeszcze daleka ale nie traćmy nadziei. Szansa w konstytucji jest.
2 komentarze:
Super. Wypowiedziane zostało to, o czym mówię od dawna. My sami powtarzamy, że według Konstytucji małżeństwo to związek mężczyzny i kobiety. Nieprawda. Zawsze podkreślam, że wg Konstytucji RP związek mężczyzny i kobiety podlega ochronie państwa. Nigdzie w Konstytucji nie ma stwierdzenia, że związek jednopłciowy nie jest małżeństwem.
Oczywiście, jeśli zna się język polski, to czytanie ze zrozumieniem nie stanowi problemu. Najwyraźniej niektórzy politycy go nie znają...
Zwróciłbym tylko uwagę, że ostatnia wersja "jak mógłby brzmieć art. 18" wcale nie wyłącza definitywnie spod opieki i ochrony innych związków niż małżeństwo. To czy taka ochrona i opieka by istniały, zależałoby już od innych aktów prawnych. Zapis ten wyklucza tylko określenie nazwą "małżeństwo" związku jednopłciowego.
Prześlij komentarz